PolandSecurities

Lobbing firm fotowoltaicznych podnosi ceny prądu

Konsumenci płacą haracz prosumentom

Rząd zamierza zmienić rozliczanie prosumentów, obecnie za ich korzyści ekonomiczne ostatecznie płacą konsumenci energii elektrycznej.

Prosument posiadający panele fotowoltaiczne ma zawartą z zakładem energetycznym umowę gwarantującą mu tzw. opust polegający na możliwości odbioru 80% energii (instalacja do 10 kW), którą dostarczy do sieci. Prosumenci traktują sieć energetyczną jak wirtualny magazyn energii. Zasady „współpracy” są jednak skrajnie niekorzystne dla energetyki. Energetyka (dokładnie dystrybucja) pokrywa straty wyższymi cenami prądu dla innych odbiorców.

Posiadacze paneli słonecznych oddają nadwyżki prądu najczęściej wtedy gdy jest nadmiar energii elektrycznej na rynku, odbierają natomiast 80% energii wówczas gdy jest deficyt mocy w sieci energetycznej. Cena energii gdy jest jej nadmiar na rynku może być nawet ujemna, były takie przypadki w Niemczech gdy farmy wiatrowe działały pełną mocą, do tego działały elektrownie klasyczne gwarantujące moc, a rynek potrzebował znacznie mniej energii niż wynosiła podaż. Firmy energetyczne prosiły zakłady o większe zużycie dopłacając za kWh.

W przypadku prosumentów dodatkowa strata systemu energetycznego polega na braku pokrywania przez nich kosztów dystrybucji energii elektrycznej. Każda osoba, która płaci rachunek za prąd doskonale wie, że cena samej energii elektrycznej to około 50% rachunku. Pozostały koszt to dystrybucja i inne opłaty.

Gdy rząd z końcem 2021 r. zamierza po zmianie ustawy o OZE wprowadzić sprawiedliwe rozliczenia, według których prosument sprzeda energię po cenie hurtowej, a nabędzie ją na warunkach jak każdy inny konsument to hydra w postaci lobby fotowoltaicznego podnosi głowę.

Rozliczenia jakie proponuje rząd i tak będą wspierały prosumenta, gdyż cena sprzedaży ma odnosić się do średniej z poprzedniego kwartału, czyli prosument nie będzie sprzedawał w cenach bieżących, w tym w szczycie podaży energii elektrycznej gdy ceny mogą być bardo niskie. A kiedy prosument oddaje najwięcej energii? Najczęściej wtedy gdy inni prosumenci także mają słońce w szczycie i na rynku dominuje podaż.

Branża fotowoltaiczna argumentuje by przesunąć termin nowelizacji ustawy, gdyż wszyscy zainteresowani panelami fotowoltaicznymi będą chcieli przed końcem roku zawrzeć umowy z zakładami energetycznymi, a późnij popyt mocno spadnie.

Trzeba dodać, że osoba zawierająca obecnie umowę ma gwarancję 80% opustu na 15 lat od chwili dostarczenia energii do systemu. Dzisiaj podpisuje umowę i wie, że będzie czerpał korzyści kosztem innych odbiorców prądu przez 15 lat. Ktoś za te ekstra warunki dla prosumenta na których traci energetyka (dystrybucja) musi zapłacić. Za darmowe lunch-e prosumenta przez 15 lat będą płacili inni konsumenci prądu. Czy to jest sprawiedliwe?


Panele Słoneczne

Dodajmy jeszcze, że fotowoltaika powoduje dodatkowe koszty w systemie, jest to źródło niespokojne, w wieczorny szczyt gdy zajdzie słońce rynek przestawia się na stabilne źródła prądu – które muszą gwarantować moc szczytową! Czyli cały czas potrzeba klasycznych źródeł prądu, które mają pracować w bardzo ograniczonym czasie – nie trudno zauważyć, że to stwarza wysoki koszt i w rezultacie będzie podbijało opłatę mocową na rynku.

Kolejne koszty jakie generują prosumenci to konieczność modernizacji sieci końcowych, jeśli we wiosce położonej daleko od transformatora na linii małej mocy kilku prosumentów zacznie wtłaczać prąd to napięcie lokalnie może szybko osiągnąć graniczne 253V, a mniej uczciwi prosumenci potrafią przestawiać falowniki i tłoczyć prąd z jeszcze wyższym napięciem. Kto w takiej sytuacji ma odpowiadać za szkody u odbiorców prądu? Dodajmy, że poza możliwością przekroczenia napięcia spada jakość prądu. Falowniki generują mniej lub bardziej przybliżony sinus, to nie jest sinus analogowy jaki powstaje w klasycznym wirnikowym generatorze prądu.

Owczy pęd do „ogrania systemu” przed końcem 2021 r. można bardzo łatwo zatrzymać, rząd powinien uchwalić w trybie pilnym ustawę o nowych rozliczeniach i od wejścia nowelizacji ustawy w życie osoby zawierające umowę do końca br. mogłyby korzystać z tzw. opustu 80% tylko dla energii oddanej do sieci do końca roku. Od 1 stycznia 2022 r. prosumenci byliby już w sprawiedliwym systemie z wyznaczonym ustawą nowym sposobem rozliczania.

Obecnie tworzymy grupę osób uprzywilejowanych, którzy podpisując umowy dostają 80% opust na lata. W imię czego za koszty jakie ponosi energetyka na rozliczeniach z prosumentami ma płacić każdy konsument energii elektrycznej?

Nie dość, że Polska będzie miała jedną z najwyższych cen energii elektrycznej w Europie ze względu na koszt certyfikatów na CO2 to jeszcze konsumenci muszą się składać na daninę dla prosumentów.

Firmy sprzedające panele fotowoltaiczne z montażem chciałyby jak najdłuższego eldorado.

Niech prosumenci zakładają fotowoltaikę, my zarobimy na realizacji projektów – takie hasło przyświeca firmom fotowoltaicznym

Trzeba też jasno powiedzieć, że obciążanie kosztami konsumentów wcale nie oznacza, że prosumenci uzyskają stopę zwrotu jak z reklam firm fotowoltaicznych, w przypadku najdroższych firm, których główna działalność to bardziej nachalna reklama i call-center (kto nie otrzymał telefonu z propozycją paneli słonecznych?), cena za usługę potrafi być nawet dwukrotnie wyższa od tańszych ofert spełniających kryteria dobrego montażu. W tym przypadku zwrot z inwestycji to bardziej kilkanaście lat niż 6-7 lat.

Skandaliczną dewiacją jest, że rodziny, które nie posiadają domów lub ich nie stać na panele fotowoltaiczne składają się by bogatszy prosument jak najwięcej „wyciągnął” z systemu. Odwrotna redystrybucja dóbr, biedniejsi dopłacają bogatszym…

Szybkie wprowadzenie nowelizacji ustawy o OZE, w tym natychmiastowe ukrócenie możliwości zawierania długoterminowych umów przez prosumentów, które zabierają pieniądze energetyce i wszystkim konsumentom to jest test na odporność rządzącej klasy politycznej na korupcję.

Jarosław Supłacz